Forum Forum Leśnika Strona Główna


Forum Leśnika
Łowiectwo - Myślistwo - Polowania - Materiały szkoleniowe do PZł - Prawo PZł - Kultura i tradycja łowiecka
Odpowiedz do tematu
Opowieści łowieckie roba, gottena i myśliwego.
rob14444
ŁOWCZY POLSKI
ŁOWCZY POLSKI


Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 1176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań(pyrlandia-->KKS)

Księżycowa przygoda

Ta wspaniała historia, rozegrała się pewnej księżycowej nocy, w naszym obwodzie koło Nowego Tomyśla.
Jak co sobotę wybraliśmy się z tatą na polowanie. Łowisko do którego jeździmy, jest nadzwyczaj urodzajne w dziki.
Godzina była późna, księżyc w pełni, nic tylko do lasu na polowanie .Samochód zostawiliśmy w pobliskim dukcie . Celem naszej wyprawy łowieckiej, było bajoro. Owe bajoro często odwiedzały dziki.
Do miejsca zasiadki szliśmy głębokimi rowami. Rowy służyły do odprowadzania wody, której nie było tu zbyt wiele.(strasznie suche lato) Gdy doszliśmy, w lesie było zupełnie głucho. Tak jakby cały las obumarł. Tylko czasem wiatr zaszeleścił liśćmi. W bajorze nie było świeżych śladów. Tylko stare, zeschnięte tropy.
Po około 2 godzinach, tata się zniechęcił(widać było po minie). Ja też już trochę straciłem nadzieje. Jednak okazało się, że dziki są w pobliżu. W oddali około 100 metrów słychać było trzaski łamanych gałęzi. Wstąpiła w nas nowa nadzieja. Tata stwierdził, że dziki ciągną w kierunku bajora. Te słowa bardzo mnie uszczęśliwiły. Miałem wielką nadzieje na upolowanie pięknego odyńca.
Komary zaczynały „ciąć”. Byliśmy na to dobrze przygotowania, ale jednak żaden preparat nie był w 100% skuteczny. Dzik były już coraz bliżej, ale gęste liście olszyn uniemożliwiały zobaczenie ich. Odgłosy były coraz to głośniejsze i wiedzieliśmy, że to wataha. Tata miał nadzieje, że będzie w niej odyniec, ponieważ dawno nie strzelił grubego dzika. Pomału dochodził do nas charakterystyczny zapach dzików. Jednak były one bardzo przezorne i poruszały się wolno, co po chwile wietrząc. Tata postanowił przemieścić się rowem jeszcze dalej, by mieć lepsze pole widzenia. Mi kazał zostać. Po 15 minutach do bajora wskoczyły pierwsze dwa dziki. Momentalnie usłyszałem strzał, spostrzegłem, że dzik został trafiony i uchodzi dalej w pobliskie krzaki. Nagle po prawej stronie zobaczyłem kolejne dziki. Myślałem, że tata również je widzi i że zaraz padnie strzał. Jednak on szedł w kierunku krzaków, w które wpadł poprzedni dzik. Bez namysłu krzyknąłem: „Tato, dziki po prawej!ExclamationExclamation”. Reakcja ojca była natychmiastowa, obrócił się i strzelił, po czym dzik został w miejscu. Teraz musieliśmy sprawdzić co stało się z tamtym dzikiem. Powoli weszliśmy w kępę krzaków i ujrzeliśmy dużego dzika. Jeszcze żył, więc tata musiał go dobić. Odsunąłem się by uchronić uszy przed okropnym hukiem wystrzału. Ściągnęliśmy je w jedno miejsce, dobrze oświetlone przez księżyc. Jeden to spory odyniec a drugi ładna loszka.
Dziki były piękne. Musieliśmy ochłonąć jakieś 30 minut, po czym pomogłem tacie wypatroszyć dziki. Teraz mieliśmy spory kłopot jak zabrać oby dwie tusze. Nasz Fiat Seicento, nie zmieści nawet jednego dzika, a co dopiero dwa. Jednak tato ma głowę na karku i powiedział, że pojedziemy do kolegi Stanisława, długoletniego członka naszego koła. Ów kolega ma starego Wartburga, którego nazywa Honeker.
Na zegarku trzecia w nocy, wszyscy śpią, ale wyboru nie ma. W drzwiach ukazuje się Stasiu w piżamie. Oto jego słowa: -„LeżyQuestion Na to tata odpowiada- Dwa leżą –byki?Exclamation”. Po chwili żartów poszedł się ubrać i wyruszyliśmy po dziki. Wcześniej wspomniany Wartburg, ma jedną poważną wadę-bardzo słabe hamulce. Jednak bezpiecznie udaje się nam dojechać. Tata chwyta odyńca a my wraz z panem Stachem lochę. Po półgodzinie ciągnięcia nareszcie jesteśmy obok auta. Dwa szybkie ruchy i dziki są w dużym bagażniku. W drodze powrotnej opowiadaliśmy koledze jak to było a on się fascynuje i zachwyca naszym wyczynem.
Odyniec ważył 72kg a locha 53kg. Szable nie należały do rewelacji, ale były i są miła pamiątką. Mimo że to już trzy lata mijają od tego polowania, ja nadal mam je w pamięci i wciąż je sobie wspominam. Jest to jak dotąd nasz jedyny wspólny dublet dzików. Tata do swojego rekordowego polowania może zaliczyć strzelenie w jednym dniu 2 dzików i jelenia byka. No i może też 3 dziki na jednym polowaniu zbiorowym. Ja dopiero będę wkraczał w kręgi myśliwych, ale już wiem, że tej pasji oddam się całym sercem. Myślistwo to piękna rzecz, nie tylko ze względu na zabijanie. Poznaje się tam wielu wspaniałych ludzi miło spędza się czas na łonie natury. Nasza kwatera jest dla mnie jak dom, uwielbiam w niej przebywać. Widocznie łowiectwo to moje powołanie. Polowali: pradziadek, dziadek, tata i trzech wujków. Może mam to we krwi? Pewnie dla tego chce też zostać leśniczym. Los pokaże jak się stanie.
Darz Bór.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rob14444 dnia , w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
gotten
Mały gajowniczek
Mały gajowniczek


Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stalowa Wola

Wspaniała historia Exclamation
Gdybym mnie nie było w domu z Tatą z lasu o 2 w nocy, Mama nie wiem co by mi zrobiła - a Tacie to już zupełnie.

Rob - może założymy sobie wątki z naszymi prywatnymi opowieściamy łowieckimi ...
Zmień tylko temat tego wątku i dodawaj nowe historie ...
Darz Bór


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rob14444
ŁOWCZY POLSKI
ŁOWCZY POLSKI


Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 1176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań(pyrlandia-->KKS)

Nawet niezły pomysł........


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gotten
Mały gajowniczek
Mały gajowniczek


Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stalowa Wola

Wspaniale Rob.
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko dodać swoją opowieść :
Też może zacznę od dzika :

Moja opowieść rozpoczyna się w czerwcowy wieczór.
Tego dnia miała być pełnia.
Razem z Tatą pojechałem do lasu. Kręte drogi przez Dzierdziówkę i Grabczyny doprowadziły nas do Radomyśla.

Wyboista droga, wzbogacona deszczem, przemieniłą się w praktycznie nieprzejezdną, jedną wielką kałużę Exclamation

Powoli, ale udało sięExclamation

Dojechaliśmy do sosnowego lasku. Naszego Nissana Patrola, zostawiliśmy zamaskowanego za świerkiem.
Przeszliśmy jakieś 500m przez zrąb, aż znaleźliśmy się na skraju lasu.
Już tylko 3 deski, położone na bagnistych rowach dziliły nas od ambony.

Brnęliśmy przez chaszcze, patrząc pod nogi, by nie wpaść w bagno

Szczeble drabiny były dość gęsto przybite, ale pomimo to, weszliśmy dość szybko.
Była to siadanka, nie duża, lecz dwie osoby siedziały wygodnie.
Jedynie kilka przeciętych gałęzi, ukazywało nęcisko.

Ok. godziny 11:30, gdy księżyc był w pełni, ani jednej chmurki a wszystko było widać.
Świadomość że dziki codziennie ( tropy ) odiedzały to miejsce, dodawało nam otuchy.
Nagle usłszęliśmy chrupnie orzechów.
Obydwaj patrzyliśmy przez lornetki.
Pierwszy zobaczyłem watachę dzików Exclamation Szturchnąłem Tatę łokciem Exclamation
Tata cicho wziął z kolan dryling, lekko sparł lufę o drzewo i ...
STRZAŁ Exclamation Głośny niczym ryk lwa Exclamation

Podałem Tacie ręę z gratulacjami i patrzyłem przez lornetkę.
Tata już się powoli składał.
W pewnym momencie spostrzegłem, że dzik wierzga biegami Exclamation
Krzyknąłem :
- Tatuś - Szybko - DOBIJAJ ExclamationExclamation
Tata bez pytania i zastanowienia szybko wycelował i dzika a TEN JUŻ SIĘ PRAWIE PODNIÓSŁ.
Gdy biegł, zobaczyłem że pada Exclamation
Poprzedzone było to strzałem Exclamation

Już zeszliśmy z ambony, a dzik leżał martwy.

Odyniec został odwieziony do skupu, gdzie stwierdzono, że ważył 123 kg.

Było to w tamtym roku, ale pamiętam to jak dziś Exclamation
Wróciliśmy wtedy do domu chyba grubo po 4 Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rob14444
ŁOWCZY POLSKI
ŁOWCZY POLSKI


Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 1176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań(pyrlandia-->KKS)

Opowieść dobra, najlepszy ten dzik. Ty i tak wcześnie wracasz bo ja czasem na 3 dni jade. Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mysliwy1000
Gajowy
Gajowy


Dołączył: 04 Sty 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań-Krzyżowniki

Czy ja też mogę się przyłoączyć , mam kilka opowieści:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gotten
Mały gajowniczek
Mały gajowniczek


Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stalowa Wola

My mamy blisko las Exclamation
Niecałe 10 km Exclamation

To zapytaj Roba Exclamation
On jest autorem topicu Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mysliwy1000
Gajowy
Gajowy


Dołączył: 04 Sty 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań-Krzyżowniki

Rob to mój kuzyn, więc mysle , że sie zgodzi .
My z robem mamy las 200-300m. Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rob14444
ŁOWCZY POLSKI
ŁOWCZY POLSKI


Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 1176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań(pyrlandia-->KKS)

Dobra myśliwy, jak chcesz to wal swoje opowiadania.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gotten
Mały gajowniczek
Mały gajowniczek


Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stalowa Wola

No to grzej klawiaturę i pisz Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Majowy koziołek
rob14444
ŁOWCZY POLSKI
ŁOWCZY POLSKI


Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 1176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań(pyrlandia-->KKS)

Majowy koziołek

Jest to przygoda z przed kilku tygodni. Pojechaliœmy sobie z tatš na polowanie, do „naszych” kochanych Bolewic. Wyjechaliœmy w sobotę z wieczorka, około godziny 17-18. Pogoda była bardzo zmienna. Raz lało, raz œwieciło słońce. Postanowiliœmy pojechać w rejon polny.( w poszukiwaniu kozłów) Stojš tam w małym odstępie od siebie 4 ambony.(nad jednym polem) Większoœć pola obsiana jest jakimœ niskim zbożem, tylko nie mam pojęcia jakim.(ledwo od ziemi odrosło) Reszta, czyli dwa długie pasy to kukurydza. Pasy kukurydzy sš daleko od ambon, jakieœ 400-500 metrów.(całe pole ma dokładnie 100ha) Stwierdziliœmy, że tata pójdzie na ambonę po lewej stronie, a ja zostanie na œrodkowej i będę obserwował. Po pół godzinie przyszedł mi koziołek, na 200-300 metrów, taki tam szóstaczek. Poœpieszył szybko za górkę(pole pagórkowate). Poœpieszył dlatego, że ze zrębu który znajduje się za starym lasem, szczekał stary kozioł. Miał bardzo donoœny głos, jednak za żadne skarby nie chciał się pokazać. Stare kozły sš bardzo mšdre i przezorne. Siedziałem tak jeszcze przez dwie godziny, ale oprócz 2 zajęcy nic nie zobaczyłem. Pole było trochę poryte i dlatego miałem nadzieje, że może jakaœ locha przyjdzie z małymi. Mógłbym poobserwować, tata też by z oczywistego powodu nie strzelał. Nagle w oddali, na kukurydzy zobaczyłem lisy. Jeden obok drugiego. Były chyba ze trzy sztuki. Zaczęło się œciemniać. Rozpadało się doœć mocno. Postanowiłem, że zejdę jako pierwszy. Dla bezpieczeństwa zaœwieciłem do taty, a on mi odœwiecił. Stwierdziliœmy, że nie ma sensu już nigdzie iœć, bo zwierzyna chowa się na deszcz do lasu. Ruszyliœmy autem w kierunku kwatery. Na miejscu szybko rozpaliliœmy w piecu i pojechaliœmy na flaki do baru, który jest jakieœ 5km od kwatery. W drodze powrotnej z baru i to w dodatku przez wieœ, gdzie jest kilka domów i nie ma asfaltu, o godzinie 12 zatrzymała nas policja. Byłem mocno zdziwiony. Na kwaterze było już ciepło. Położyliœmy się spać i ustawiliœmy budziki na 2.30.
Rano tata zerwał mnie z łóżka i mówi, że mam się spieszyć bo zaraz œwit. Ja trochę nie wyspany, poszedłem do kuchni na herbatę i skibkę chleba Po przebudzeniu wyruszyliœmy znów w ten sam teren. Pogoda się zmieniła, œwieciło pięknie słońce. Teraz wszystkie kozły wychodzš się osuszyć na pola i łški. Znów szliœmy na te same ambony, tylko teraz mieliœmy minšć kilka zrębów. Dochodzimy już do ostatniego zrębu przed polem. Nagle zauważam, że w odległoœci ok. 80 metrów na zrębie stoi kozioł. Zauważył nas, ale żerwował dalej, bez niepokoju. Widać było, że jest już trochę uwsteczniony. Chodził cišgle na sztych i nie bardzo było jak oddać dobry strzał. Tata przymierzył z wolnej ręki i strzelił, dopiero gdy kozioł ustawił się bokiem. Kozioł padł od razu. Podeszliœmy go obejrzeć, wypatroszyć i powiesić na drzewie. Pogratulowałem tacie koziołka.
Na polu już nic nie widzieliœmy. Na kwaterę przejechaliœmy przez cały teren. Spotkaliœmy jeszcze dużo kozłów. Widziałem też sarnę z małym koŸlakiem. Słońce jeszcze się trochę utrzymało, ale my już wracaliœmy do domu. Byłem bardzo zadowolony z tego polowania.
Darz Bór


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mysliwy1000
Gajowy
Gajowy


Dołączył: 04 Sty 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań-Krzyżowniki

Ciepły letni wieczur dojeżdżamy samochodem z dzaidkiem do mostku na "Czarnej Wodzie" zatrzymaliśmy sie , psa zostawiliśmy w samochodzi dziadek wziął broń mi dostała sie lornetka.Przeszliśmy stary już mostek i dużym duktem idziemy przez las , las jest tu piekny bukowo -sosnowy z domieszką świerku.Szliśmy tak jakieś 100m. z brawej strony był głęboki rów melioracyjny a w środku woda . Po lewej było już widać rozległe pole .Doszliśmy do ścieżki prowacącej do pola , dziadek najpierw poprsił mnie o lornetke i zlustrował pole . Nic nie było więc przechodząc jak najciszej przez pole koło trzech dużych drzew na ambone po drugiej stronie pola.Ja wszedłem pierwszy i zająłem miejsce na wprost wejście dziadek zaś od strony okna. Tak siedzieliśmy ok. godziny , aż zobaczyłem , że coś wychodzi z lasu lornetka szybko powędrowała do oczu była to sarna-koziołExclamation w odległości ok 120m. Dziadek zdążył go zauwarzyć, sięgnął po sztucer chwile pomierzył bo dość daleka odległość i padł strzał wice k kosioł biegnie w strone ambony , przebiegł 20 m. i padł w wyskoką trawe , powoli robiło się ciemno ja pierwszy zszedłem z ambony i odrazu pobiegłem do kozła , podniosłemm go za głowe , dziadek już zchodził ,podszedł do kozła był to stary szustak dostał idealnie na komore ze sztucera 8x57js a i tak poszedł jeszcze te 20m.Przeciągneliśmy go na drugi koniec pola blirzej drogi,zostawiliśmy go tam i pojechalismy na kwatere tam zabraliśmy mojego tate bo dziadek był już w nienajleprzej kondycji fizycznej i wróciliśmy po kozła , przyciągneliśmy go do samochodu załadowaliśmy do bagarznika i wróciliśmy na kwatere.Tam dziadek go wypatroszył.Wtedy było moje pierwsze polowanie , emocje niezpomniane, wspomnienia też .Zapamiętam te polowanie do końca swojego życia wszczególności , że dziadek niezyję , kiiedy tylko zajrzę spowrotem na to polę usiąde na tą ambone łza spływa mi po policzki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rob14444
ŁOWCZY POLSKI
ŁOWCZY POLSKI


Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 1176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań(pyrlandia-->KKS)

Opowiadanie ładne i bardzo dobrze mi znane, ale wprowadze małe zprostowanie. Mostek nie jest nad "Czarną Wodą", zwie się zielony.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gotten
Mały gajowniczek
Mały gajowniczek


Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stalowa Wola

Świetne opowiadanie chłopaki.
Jak Wy kozłach, to mnie też nie pozostaje nic innego, jak tylko napisać o koźle.
( zdjęcie parostków w mojej galerii : http://lesnik.fora.pl/viewtopic.php?t=271 )

Pierwszy koziołek w tym roku Exclamation

Był to wspaniały wieczór Exclamation
Gdy już prawie słońce całkiem zaszło, Ja i Tata zajeżdżaliśmy na polę naszym Nissanem.
Otworzyłem szybę, chwiciłem lornetkę i bacznie obserwowałem.
Już prawie dojechaliśmy do ambony ( siadanki ) , kiedy przez drogę, która jest granicą obwodu Radomyskiego i Mieleckiego, przebiegł spory kozioł.
Było to jakieś 100m przed maską, i trudno cokolwiek zauważyć - pewne było, że koziołek Exclamation

Samochód zostawiliśmy w takich wysokich trawach.
Pożyczyłem Tacie "połamania Exclamation" i ruszuliśmy na łąki - każdy w swoją stronę Exclamation

Ja usiadłem sobie na deseczce, bo siadanką tego nazwać nie można, na gruszy, jedynem drzewie na śrdoku pola.
Wszyscy z Antoniowa śmieją się, że to jak na sawannie
Wdrapałem się po niewysokiej drabinie da gruszę - w wielkich gumakach, z ciężką torbą i kamizelką, zawieczoną a niej, na wypadek, gdyby było mi zimno Smile
W torbie miałem lornetkę, nóż, latarkę i aparat, wraz z telekonwerterem, a także sok.
Gdy grzebałem w przegródkach, znalazłem wabik - niestety - używa się go w czasie riu, więc musi poczekać

Gdy zegarek pokazywał 19:47 zauważyłem 3 kozy, brąnce w trawach.
Zmierzały w moją stronę Exclamation
Pochodził chwilę, poskubały trawy i oddalił się do lasu, oddalonego od gruszy jakieś 200-300m.
Na ambonce na skraju, siedził właśnie Tata.

Chyba po pół godzinie zobaczyłem ogromnego, prawie jak łania kozła Exclamation
Był imponujący ExclamationExclamation
NA ŁBIE MIAŁ CZTERY TYKI Exclamation
To był conajmniej dwunastak Exclamation
Nigdy w życiu nie wiadziałęm czegoś takiego. Patrzyłm na niego, jakby lornetka przyrosła mi do oczu Exclamation
Bałeś się brać nawet aparat, bo go nie słoszyć Exclamation
W pewnym jednak momencie zerwał się jak szalony i popędził w trawy.
To było wspaniałe przeżycie Exclamation
Napewno nik w to nie uwierzy, ale pokażę foto na forum, gdy tylko ktoś go strzeli.
Ale opowiadam dalej.

Było już chyba grubo po 20, choć nie patrzyłem na zegarek.
Powili się ściemniało, a ja usłszałem strzał Exclamation Wyrażne PU-Pu Exclamation
Napewno trafny Exclamation
Popatrzyłemj w Taty stronę Exclamation
Zobaczyłem 4 mignięcia latarką, co w naszym szyfsze oznacza : TRAFIONY : ~Exclamation
Zeszliśmy ze stanowisk Exclamation
Był to uwsteczniony szóstak.

Piszę jeszcze, że foto w galerii Exclamation

Koziołek został wypatroszony i zawieziony do skupu.
Pozdraiwam wszystkich i Darz Bór


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rob14444
ŁOWCZY POLSKI
ŁOWCZY POLSKI


Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 1176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań(pyrlandia-->KKS)

Ładna historia. Który to ten kozioł w galerii?
PS. Na takie kozły nie mówi się 12-nastak czy 16-nastak, tylko wielo tykowec.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gotten
Mały gajowniczek
Mały gajowniczek


Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stalowa Wola

Wiem, jednak chciałem podkreślić wielkość Jego parostków Exclamation
Czasami wielotykowce to szóstak, oraz dwie lub jedna tylka, zepełnie "czysta" Exclamation

To ten pierwszy koziołek u mnie w galerii Exclamation
Nie ten na sztych strzelony Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rob14444
ŁOWCZY POLSKI
ŁOWCZY POLSKI


Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 1176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań(pyrlandia-->KKS)

Aha. Na takie kozły mówi się wielotykowiec z np 6 odnogami.(mniejsza o to)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gotten
Mały gajowniczek
Mały gajowniczek


Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stalowa Wola

A tego to nawet nie słyszałem ...
Znałem tylko wielotykowiec
Znam nowe okręslenie :wink:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mysliwy1000
Gajowy
Gajowy


Dołączył: 04 Sty 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań-Krzyżowniki

Byłem wczoraj w Zbąszyniu u znajomych,oczewiście zabrałem moją lornetke i kurtke myśliwską .Po dojechaniu odrazu zabrałem Mikołaja i poszliśmy w teren , szlismy polną drogą ,kończyły się zabudowania po prawej stronie mieliśmy duży łan żyta przecięty długim poletkiem cebuli zaś po lewej rów meljoracyjny a zanim rózne mniejsze poletka :żyta, szparagi zeszłoroczne kartofliska .Zauważyłem na drodze stary już ,ale duży trop dzika i to nie małego , przechodził z lewej strony na prawą do żyta .Szliśmy tak jeszcze kawałek i wkońcu zawróciliśmy ,z lewej strony teraz był łan żyta i cebula a z prawej mniejsze poletka,było puźno ok. 20 , aż tu nagle z żyta na cebule wyszła sarna , lornetka szybko powędrowała do oczu, był to stary kozioł parostki powykręcane , Mikołajowi kazałem przykuzcnac na drodze a ja w przysiadzie wszedłem w żytao , przeszedłem przez nie i lekko wychyliłem głowe na cebule ,widziałęm go dokładnie , zaczął zkubać zielone liście cebuli , wkońcu podniusł łep , ale spowrotem go opuścił ku cebuli , zaczął odchodzić wolnym krokiem i wszydeł spoowrotem w żyto po drugiej stronie , zawołałem mojego towarzysza szliśmy wzdłuż żyta po cebuli , z żyta wuchyliła się ruda głowa potem całe ciało , odrazu było wiadomo , że to mykita jak naz zobaczył odrazu czmychnoł w powratną drogę , my doszliśmy do jakiegoś gospodarstwa i drogą prowadzącą przy nim wyszliśmy spowrotem na droge i poszliśmy do domu.Niewspomniałem , że teren był akurat po deszczu więc chyba domyślacie się jak wyglądałem po przejściu przez żyto ,całe nogi przemoczone do suchej nitki , naszczęście tłuw chroniła myśliwska kurtka.Smile[/i]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nino25



Dołączył: 17 Lis 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Ja mogę przypomnieć moje pierwsze polowanie, ciemno, pogoda się zepsuła, padało...w pewnym momencie poczułem niesamowity ból karku i padłem w kałużę wody...myślałem, że mnie ktoś postrzelił, nikt mnie nie znajdzie i tak zostanę, po jakimś czasie spróbowałem się poruszyć, jak już się ogarnąłem okazało się, że trafiłem na jakiś prywatny teren ogrodzony pastuchem, wyjątkowo mocne skurczybykostwo:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Opowieści łowieckie roba, gottena i myśliwego.
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu